czwartek, 22 stycznia 2015

...

Nie wiem czy jestem wytrwałym człowiekiem. Chyba przyszedł moment pogubienia i bezradności.

niedziela, 18 stycznia 2015

Rozpamiętywanie zdecydowanie nie należy do najlepszych rzeczy na tym świecie.

Mimo wszystko chcę pamiętać. Pamiętam. Pamiętam jak pierwszy raz ją poznałem.... albo może powinienem pisać tak, jakby te słowa były kierowane tylko do Niej? Może wtedy byłoby mi nieco lżej i dużo lepiej. Wtedy może w pewny sposób byłyby to słowa wypowiadane przez moje usta. Nie tylko wyklepane na klawiaturze już kilkuletniego laptopa, na którego sam sobie zapracowałem. Więc może zacznę raz jeszcze.

Pamiętam. Pamiętam jak pierwszy raz Cię poznałem. Jak siadłaś obok mnie na wykładzie z anatomii. Być może siadłaś tam dlatego, bo nie miałam za dużego wyboru, niekoniecznie dlatego, że chciałaś. W końcu to kierunek lekarski, dużo chętnych, dużo ludzi, dużo zamieszania, dużo rywalizacji. Każdy pragnie być tym najlepszym. Może nie od samego początku, nie od razu. Ale jeśli chce się być zauważonym... Siadłaś obok mnie. nie pytając się o nic. Powinienem z Tobą rywalizować o dużo lepsze oceny i rekomendacje rektorów wykładających?  Chyba nie umiem. Nie zostałem tego nauczony. Nie miał mnie kto tego nauczyć, bo zanim Ciebie poznałem, nie miałem tak na prawdę nic.

Kiedy byłem dzieckiem, słyszałem głosy. Niektóre śpiewały, inne krzyczały. Potrafiłem siedzieć godzinami gapiąc się w otwarte płomienie (zapalonej świecy). Coś w nich miało moc. Ledwie mogłem odwrócić od nich wzrok.... Kiedy byłem mężczyzną myślałem, że się skończyło. Tak na prawdę nic się nie kończy. Koniec to nowy początek czegoś innego.



Do następnego tygodnia, może nieco więcej. Sesja wyzywa mnie na wojnę.

sobota, 17 stycznia 2015

Od zawsze wiedziałem czego chcę. Wiedziałem, że chciałbym być innym człowiekiem niż oni. Że chciałbym być dużo lepszym niż oni. Ci, którzy mnie opuścili. Ci, którzy mnie nigdy nie chcieli.

Pewnie wiele z Was może sobie w tym momencie pomyśleć, że jestem egoistą, bo tak na prawdę mam wszystko. Mam co jeść, mam gdzie spać, dostałem się do dobrej uczelni na dobre studia. Pewnie z dobrego domu, tato lekarz, matka również. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że te myśli są błędne, jak koło, które stwarza mi mętlik w głowie.

Ta codzienność.... jest przytłaczająca. Czasami zupełnie nie wiem co powinienem zrobić. Niby zawsze wiedziałem, zawsze wiedziałem, że chcę pomagać drugiemu człowiekowi. Że to taka moja "mała misja", która pozwoli mi się odciąć od przeszłości. Jednak to gdzieś tam wciąż siedzi, głęboko zakorzenione. 

Czuję się jak te narządy, które nie tak dawno losowaliśmy z formaliny na zajęciach z patologii. Niby jestem jednym kawałkiem, ale zbudowanym z tak wielu. A ten jeden kawałek może niedługo się rozpaść.

Nie, nie mam myśli samobójczych ani nic z tych rzeczy. Jest też Ona. Jej chciałbym tak wiele powiedzieć, ale nie wiem czy będzie chciała mnie wysłuchać. Jestem jednym z tych dzieciaków, z którymi nie każdy chce rozmawiać.